środa, 25 czerwca 2008

przyjechała ciocia Dorotka



pierwszego dnia pojechaliśmy nad Maltę
(nie zabraliśmy aparatu, więc pokrótce słownie zrelacjonuję).
bawiliśmy się przednie na prawie wszystkich dostępnych placach zabaw.
najlepsza była zjeżdżalnia,
która mierzyła dobre 15 metrów i do tego nie była prosta.
dziewczyny śmigały i rechotały z uciech.
potem ciocia zabrała nas na tor saneczkowy,
na wstępie sama go wypróbowałam,
a potem po przetestowaniu zabrałyśmy dziewczyny i pojechałyśmy,
oj podobało się, podobało.
zdaje się, że następne wypady nad Maltę są mocno zagrożone
(przecież nie dadzą nam żyć !!! :-) )

a następnego dnia,
odezwały się w nas wszystkich dzieci
i zapragnęliśmy iść do zoo:



a to gąska...

chodź tu kucyku, chcę cię pogłaskać


a to i ja cię pogłaszczę

poparz ile tu zwierzątek

a tatę bardziej interesowały maszyny, co tam zwierzęta...
(szczególnie, że Gabi rano spłukała tatowe soczewki kontaktowe do kanalizacji...)

Brak komentarzy: