środa, 25 czerwca 2008

przedszkole, wreszcie!



półtora tygodnia temu przyszedł list z przedszkola z zaproszeniem na dni adaptacyjne.
Radek powiedział Gabi,
że to jej pani napisała do niej list z zaproszeniem.
list stał się skarbem.
a pytanie: "kiedy idziemy do przedszkola?"
pojawiało się co pół godziny,
już powoli miała dość tej instytucji.
zrobiłyśmy sobie kalendarz,
w którym Gabi skreślała godziny,
które zostały do "godziny przedszkola".
nareszcie nastał ten dzień i poszłyśmy dziś do przedszkola.
szczerze mówiąc byłam z mojej córki bardzo dumna.
odważna, grzeczna, chętna do zabawy, daleko od nogi mamy
(przybiegała do mnie tylko żeby pokazać jakąś zabawkę,
czy poprosić o swojego misia, który był w danym momencie potrzebny).
końcówka była jedynie trudna, płacz, że jeszcze chce zostać...

tu tańczy, skacze z Martusią


gdy panie przyniosły sok i ciastka,
Gabi podeszła do pani i spytała się czy to jest do jedzenia i czy ona może się poczęstować?
po prostu mnie rozwaliła.
przesłodka!!!

Brak komentarzy: