Pewnej pani zdechł pies.
Znalazła firmę utylizacyjną, tylko problem był taki, że nie miała jak go zawieźć.
Wymyśliła, że wsadzi go do walizki i pojedzie tramwajem.
Na Śródce jakiś miły pan zaproponował jej, że wniesie jej do tramwaju walizkę, a ta się zgodziłą, bo pies był duży i nieźle ważył.
Jak wsiadła do tramwaju, to pan dał dyla z walizką.
Ludzie się dziwili, czemu ona tak głośno rechocze zamiast gonić pacjenta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz