niedziela, 21 września 2008

u Leny, Moniki i Filipa

mam nadzieję, że następnym razem i Lena wystąpi na zdjęciach

chcę być ciągle mała

szybka wizyta



i strasznie dużo radości,
dziewczyny w niebo wzięte

twórczo



po chwili przerwy,
tablica wróciła do łask

u Dziadków


i tak właśnie było!

a my z Anią dostałyśmy od mamy wejściówki do spa
i przez 2 godziny byczyłyśmy się w saunach, jakuzzi i innych takich, było cudnie.
Dzięki Mamo!

dzieci został z dziadkiem


a rodzice wyrwali się do knajp


z Żółwiami


tak, tak

u Michała i Ani


wujek Darek ma zawsze fajne gadżety


joł, men!

no wujek, ja tez chcę, dawaj!

Laura nie śpij, pies przyszedł, jest i drugi też...
śpisz, to sama się z nimi pobawię


takie zdjęcie mam z Michałami z dzieciństwa, he he
a teraz trzy kobiety


kogo my tam mamy?
trzeba się dobrze przyjrzeć, między Gabi i Laurą

wystawa "sztuki" użytkowej


zobaczmy co tu ciekawego dają
(oj, niewiele, bardzo słabiutkie, chyba, że się po prostu nie znam)

a tak sobie tu posiedzę i popatrzę

raz, dwa, trzy:



zmiana miejsc

śpimy u wujka Krzysia

szkiełko i oko, albo...


wielki brat patrzy

i jeszcze wakacyjnie ze Świdnicy


i pojechała!!!!!!!!


wspomnienie lata





cip, cip ptaszku, masz tu chleba

podobno to nie dobrze karmić dzikie ptactwo chlebem,
ale czy one są dzikie?
to dla nich chleb powszedni

praca


tak, wiele się zmieniło...
gdy Laura śpi, ja przygotowuję zajęcia,
i od października do pracy...

ale muszę stwierdzić, że chyba się zestarzałam :-(
już nie umiem pracować wieczorami i nocami,
dużo lepiej mi to wychodzi w dzień,
jeszcze mi się chce i przede wszystkim mam siłę i energię,
a kiedyś do rana mogłam siedzieć,
jedyny plus:
to chyba zdrowiej :-)

drzwi...


... na ścianie,
własnoręcznie wyrysowane łyżeczką przez Gabi.
tego jeszcze nie było,
rysowanie po ścianach.
a myślałam, że uda mi się tego uniknąć,
przynajmniej w wykonaniu mej starszej córki,
o naiwności!

talerzyki


w ramach wyposażenia przedszkolaka w kubeczek, pastę, szczoteczkę,
dziewczynki dostały i kubeczki i talerzyki i miseczki i sztućce,
i chciały od razu sprawdzić jak się z nich je.

spacer


e tam chodniki,
murki są lepsze!

tak... przedszkole...


w ferworze szału przedszkolnego
zapomniałam się znowu
i zaniedbałam Szanownych Państwa,
już się poprawiam i biorę do roboty.

pierwszy dzień:
poszłyśmy, prawie ze śpiewem na ustach,
w szatni Gabi wybrała sobie szafkę,
przykleiłyśmy karteczkę z imieniem i nazwiskiem,
przebrałyśmy buty
i Gabi jak na skrzydłach wbiegła do sali
i tyle ją widzieli...
mi łzy prawie ciurkiem płynęły,
więc szybciorkiem też zniknęłam
(na myśl o tym, że ona jest w przedszkolu jeszcze pół dnia popłakiwałam,
a przed następne dwa dni troszkę serce mi się kurczyło...),
ale problem zaczął się gdy chciałam wyjść z przedszkola,
gdyż Laura zaczęła rozpaczliwie krzyczeć, płakać (tylko w swoim stylu),
że ona też chce do przedszkola,
i że ona nigdzie nie idzie,
tylko zostaje razem z Gabisią,
na siłę musiałam ją wynieść,
co wcale nie jest proste,
gdy ten mały człowiek się uprze,
jest najlepszym blokerem świata.

następne dni: przedszkole jest super,
jedyny problem jaki mamy,
to ten, że nie możemy nic dowiedzieć się od Gabi,
za nic nie chce opowiadać co było w przedszkolu.
(to się nie zmieniło do dnia dzisiejszego,
opracowujemy różne metody wyciągania informacji...).

pierwszy piątek:
pierwszy kryzys:
Gabi zasnęła w czasie odpoczynku,
po 10 min. obudziła się przerażona z krzykiem,
wychowawczynie nie mogły jej uspokoić,
przytulały, kołysały, przemawiały,
krzyczała tak 15 min,
jakoś udało się im ją uspokoić,
potem było już całkiem normalnie.

następny tydzień:
wszystko wróciło do normy, przedszkole jest ok.

kolejny piątek:
kolejny kryzys:
Gabi od kilku dni prosiła,
żeby do przedszkola odprowadził ją też tata,
nadarzyła się świetna okazja,
Radek miał przymusowy jeden dzień wolny,
więc poszliśmy wszyscy,
Gabi dumna pokazała tatę panią
pożegnała się i z pewną dozą niepewności poszła się bawić,
gdy ją odbierałam okazało się,
że prawie przez cały dzień wyła,
nie płakała tylko w specyficzny dla siebie sposób łkała.

ten tydzień:
zaczął się koszmar,
codziennie wieczorem i rano jest płacz,
że ona nie chce iść do przedszkola,
że chce zostać ze mną i Laurą w domu,
że ona nie lubi przedszkola,
całego przedszkola,
gdy idziemy powtarza ciągle,
że ona nie chce tam iść
(a Laura nie pomaga,
jak tylko Gabi nic nie mówi to ta zaczyna:
ja nie chce do przedszkola),
w przedszkolu wkleja się we mnie
i mówi, że nie chce,
przez ostatnie dwa dni udało mi się ją bezboleśnie zostawić,
bo na stolikach były plastelina i farby.

kilka ostatnich dni:
znalazła sobie sposób na problem chodzenia do przedszkola,
liczy ile dni zostało do soboty,
gdy cały dzień będzie w domu,

dziś:
-mama, kiedy będzie jutro?
-jak zamkniesz oczka, będziesz spała,
potem obudzisz się,
będzie już jasno,
wtedy będzie jutro.
-ja nie chce!
-kochanie, ale czego nie chcesz?
-nie chcę iść do przedszkola!
ja chcę po śniadanku zostać z wami w domku,
i być w domu.
-kochanie, po śniadanku pójdziemy do przedszkola...
-i zostaniesz tam ze mną, przez cały czas?
- nie mogę z tobą zostać, bo rodzice nie chodzą do przedszkola,
ale szybko po ciebie przyjdę
i będziesz już później cały dzień w domku z nami,
popatrz więcej dnia jesteś w domu niż w przedszkolu,
i dopiero rano pójdziesz na krótko do przedszkola,
a potem cały dzień będziesz w domu,
a potem znowu i prawie cały dzień w domu...
zaczęła się uśmiechać i zasnęła.

nie wiem czy to dobra metoda, na krótką metę zadziałało...

na zdjęciu dziewczyny siedzą w szatni w specjalnych czapeczkach,
które dostają dzieci, które pięknie zjadły obiad.







środa, 3 września 2008

komentarz do dni pierwszych

pewnie w piątek napiszę,
jak wyglądały pierwsze dni Gabisi w przedszkolu

wtorek, 2 września 2008

pierwszy dzień przedszkola


aby uczcić ten szczególny dzień


pycha


dobry torcik


i jeszcze wujek przyszedł,
bajkę obejrzeć ;-)

wyprawka




bardzo dziękujemy
Babci Basi i Dziadkowi Markowi
oraz Babci Jadzi i Dziadkowi Rysiowi
za pomoc!
Buziaczki!
wdzięczni rodzice

(do tego jeszcze zdjęcie rodziców, na wszelki wypadek)

nowe zdjęcie w kolekcji


ja też chcę do przedszkola!!!!!!!!!!!

paryż


Babcia przywiozła obiecane zdjęcia.
trafiły na ścianę nad łóżkiem,
a małe figurki wieżyczek stoją na stoliku przy lampce nocnej.
teraz dziewczyny siedzą i podziwiają.

i co, skończy się tak, że jak będą duże wyemigrują do paryża...

jadę


po 3 tygodniach wchodzenia na szczyt zjeżdżalni
i robienia korków,
wreszcie zjechała
i tego dnia zjeżdżała,
dziś już nie chciała...



i jeszcze ważna informacja z życia Laurki:
pozbywamy się pieluszki!!!
jesteśmy w połowie sukcesu,
jeśli tak można powiedzieć.

oczekiwanie, wielkie oczekiwanie


Gabi nie może się doczekać,
a ja: STRES

ostatnie dni wakacji...


pusto

próba organizacji dnia
przedszkolnego

teraz na placu zabaw jesteśmy z Laurą same,
dopiero około godziny 10 pojawiają się pierwsze dzieci,
a my musimy już się zbierać,
ma to i swoje plusy.


Mamo, mogę pomalować?
Tak, Kochanie.
A mogę pomalować palcami?
Oczywiście.
A mogę pomalować sobie ręce?
Tak.
A mogę pomalować sobie paznokcie?
Tak.
A mogę pomalować sobie skórę?
Maluj, Kochanie.
Dziękuję, mamusiu.



malinkowo

karuzela czeka


stoimy

siedzimy

opad

czapki z głów

dziecko udające

minkę poproszę



a może zabawa:
kto wymyśli najlepsze podpisy pod zdjęcia?

czekam na propozycje


zd.1:zd.2:

zd.3:

zd.4:

zd.5:

zd.6:

zd.7:

zd.8:

zd.9:
zd.10:

zd.11: